18 marca 2023 (sobota) godz. 16:00

…i żeby się spotkać i pogadać: Nieprawdopodobność w codzienności, spotkanie z Anną Sucharską

Spotkanie z Anną Sucharską, kobietą wielu pasji: animatorką kultury zaprzyjaźnioną z Williamem Whartonem, pisarką i historyczką, która „zmieniła bieg dziejów”, odkrywając polskość Ludolfa Alvenslebena z Ostromecka mylonego z hitlerowcami.

Zapraszamy na spotkanie, podczas którego poznają Państwo zdarzenia, i to prawdziwe, które brzmią nieprawdopodobnie niczym perypetie w serialach. Cóż, życie pisze dziwne scenariusze. W okolicach Bydgoszczy i Ostromecka żyło trzech Ludolfów Alvenslebenów, z których dwóch zapisało się w historii niechlubnie jako zbrodniarze wojenni. Jeszcze do lat 90. XX wieku mylono ich tożsamości, a prawdę odkryła Anna Sucharska, pisząc książkę Czas jak strumień… Z dziejów Ostromecka. Historyczka opowie nam także o nietuzinkowej kobiecie, Katarzynie Bnińskiej. W 1939 roku, kiedy starszy syn, Albrecht Werner doprowadził do zesłania Joachima Alvenslebena (ostatniego właściciela Ostromecka) do obozu w Dachau, Katarzyna Bnińska – była żona Joachima i matka Albrechta przyznała, że biologicznym ojcem hitlerowca jest profesor z Argentyny, który ma żydowskie pochodzenie.

Na zaproszenie Anny Sucharskiej William Wharton trzy razy odwiedził Bydgoszcz. Dosłownie na łożu śmierci napisał do bydgoszczanki, doceniając jej działania. Bohaterka spotkania prowadzi bowiem od listopada 1993 roku Szkołę Języka i Literatury z siedzibą przy ulicy Krakowskiej 21 w Bydgoszczy, której jest założycielką i dyrektorką. Na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego powstały dwie prace magisterskie poświęcone tej placówce, a w serwisie Uniwersytetu Oxford Berkeley Academia.edu odnotowana jest ona ok. 270 razy. Mieści się wilii wyciętej iście z londyńskich, dziewiętnastowiecznych opowieści.

Anna Sucharska, filolożka, tłumaczka z j. niemieckiego, działaczka społeczna; w latach 19751995 prowadziła badania, pracując w Bydgoskim Towarzystwie Naukowym. Autorka m.in. licznych publikacji prasowych poświęconych tematyce kulturalno-społecznej i publikacji książkowych: Arkona. Miesięcznik poświęcony kulturze i sztuce (1986), Biblioteka Polska. Bydgoska Oficyna wydawnicza w latach 19201939 (1983), Chcąc ratować od zapomnienia [dzieje pałacu w Nawrze] (1984), Czas jak strumień… Z dziejów Ostromecka (1990), Obraz kultury w prasie bydgoskiej w latach 19451950 (1990). 

Prowadzenie: Małgorzata Grosman, Alicja Dużyk.

Na okładce publikacji znajdujemy niniejszą adnotację: „Tadeusza Kura omawia dzieje pruskiego junkierskiego rodu Alvenslebenów, który na przestrzeni wieków, a zwłaszcza w okresie ostatniego pięćdziesięciolecia zaciekle tępił polskość. […] to przodkowie i krewni jednego z głównych bohaterów książki, Ludolfa Alvenslebena arcyzbrodniarza z duszą artysty”.

Taka miała być konkluzja naszego bydgoskiego opracowania. Tymczasem podczas gromadzenia materiałów, zaczęłam rozmawiać z miejscową ludnością, która znała i pamiętała właścicieli dóbr ostromeckich. Ten rutynowy trop badawczy zwykle uzupełnia wiedzę książkową o szczegóły, które ożywiają chronologię wydarzeń i ciąg faktów. I… nastąpił nagły zwrot w tej opowieści, z grecka mówiąc – perypetia, jak w klasycznie skonstruowanej tragedii. Okazało się, że miejscowi ludzie mówili bardzo życzliwie o starym ordynacie Joachimie, a niezwykle entuzjastycznie o jego synu, o „młodym” hrabim Ludolfie […].

Trudno w to uwierzyć, że jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku mylono ze sobą dwóch Ludolfów Alvenslebenów.

Było trzech Ludolfów Alvenslebenów, a nawet czterech, biorąc pod uwagę Ludolfa Busso urodzonego już po zakończeniu wojny. Zaistniała zbieżność imienia i ludzka potrzeba uproszczeń interpretacyjnych. To historia, której nie wytrzymałaby żadna literatura czy opowieść filmowa, bo jest tak mało prawdopodobna. Wszyscy mieli to samo imię i nazwisko. Imię Ludolf było wówczas, modne, podobnie jak imię Adolf, Herbert czy Zygfryd. Jeden pochodził z Ostromecka, drugi z Cichoradza, trzeci z Płutowa. Ludolf Hermann (1901–1970) z Płutowa był nazywany przywódcą katów […].
Historia Ludolfa Alvenslebena gmatwała się. W źródłach pisanych raz przy tym nazwisku przewija się Płutowo – obóz koncentracyjny, innym razem Cichoradz – w czasie okupacji miejsce niewolniczej pracy wykonywanej przez Polaków lub Ostromecko – synonim regionalnego nazizmu […].

Faktycznie brzmi niewiarygodnie.

Ze względów badawczych – z niedowierzaniem, z dystansem poznawczym, rozgraniczam władanie Ostromeckiem przez „dobrego” i „złego” Alvenslebena – dwóch różnych ludzi, chociaż braci – a za przewijającą się w literaturze postacią o nazwisku Ludolf Alvensleben – trzech różnych ludzi, niespokrewnionych ze sobą. Z tą właściwie wówczas sensacyjną wiadomością udałam się do mojego zleceniodawcy, dyrektora Filharmonii Pomorskiej […].

Kolejna scena filmowa. Opowiedzmy ją, gdyż może nie wszyscy Czytelnicy „Kuriera Ostromeckiego” znają dokładnie losy tego rodu.

Jest to materiał, z którego mogłaby powstać ziemiańska powieść o poetyce melodramatu. Młoda para Katarzyna Bnińska i Joachim Martin Alvensleben udali się w podróż poślubną do Ameryki Południowej, do  Argentyny. Joachim posiadał w Argentynie zamorski majątek. Kilka miesięcy później w 1908 roku przyszedł na świat pierworodny syn, który po dziadku otrzymał imię Albrecht, w domu zwany Tito – z hiszpańskiego „mały”. Małżeństwo nie układało się, Katarzyna uzyskała rozwód w 1921 roku, wyemancypowała się, pozostawiając już wówczas dwóch synów pod opieką ojca. Mieszkała najpierw nad morzem w Sopocie, potem – aż do śmierci – w  bawarskich Alpach. Kiedy dowiedziała się, że Joachim został uwięziony za drutami kolczastymi katowni w Dachau, powiadomiła Berlin, że Albrecht nie jest synem Joachima Alvenslebena. Jego biologicznym ojcem jest profesor z Argentyny, żydowskiego pochodzenia.
Już sama forma listu do najwyższych władz III Rzeszy zdaje się być naiwna: zwykła kartka zapisana odręcznym pismem, a więc jakby pod wpływem spontanicznych emocji. Treść listu sprawia wrażenie grubymi nićmi szytej, by za wszelką cenę wydostać lojalnego eks-męża z obozu w Dachau: Argentyna – czyli druga półkula ziemi, młodziutka polska hrabianka i zdrada małżonka w podróży poślubnej – zakończona zajściem w ciążę, profesor – bo szlachectwo zobowiązuje, Żyd – argument ideologiczny, przekreślający karierę wojskową Albrechta? Początek listu Katarzyny brzmi  jak stylistyczny stereotyp: „Długo milczałam, ale…”.  Wypowiedziała własną wojnę prominentnemu oficerowi SS, siebie samą poważnie naraziła na atak ze strony antysemickiego reżimu, pomijając  kwestie osobistej reputacji […].
(Fragment rozmowy z Anną Sucharską pt. Potrójny Ludolf, poświęconej rodowi Alvenslebenów z Ostromecka, w: „Kurier Ostromecki”, nr 20/2020, rozmawiała Alicja Dużyk)


Szybki dostęp
Edukacja
Działy i pracownie
Dane teleadresowe

Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy
pl. Kościeleckich 6, 85-033 Bydgoszcz
tel. 52 585 15 01
sekretariat@kpck.pl
facebook.com/kpck.bydgoszcz
youtube.com/kpckbydgoszcz
instagram.com/kpckbydgoszcz
bip.kpck.pl

Biuletyn Informacji Publicznej Profil społecznościowy Facebook Serwis Youtube KPCK Kultura w zasięgu
Kultura w zasięgu KPCK jest instytucją kultury Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego
Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy pl. Kościeleckich 6, 85-033 Bydgoszcz, tel. 52 585 15 01